Poznajmy się
Za dzikimpatykiem stoję ja – Magda. Miło mi, że tu zaglądasz, nawet jeśli tylko szukasz wskazówek dojazdu do pracowni:)
Zresztą, to dość kluczowa kwestia, od niej więc zacznę – bo z dziwnych względów mapa Google często lokuje Bieżanowską 30 kilkaset metrów dalej, niż jest w rzeczywistości. Na szczęście punktem charakterystycznym jest sklep Shot, mieszczący się pod tym samym adresem, co pracownia. Na tym nieoczywistości się nie kończą, ale po szczegóły odsyłam do zakładki Kontakt.
Dość powiedzieć, że wynajmuję lokal dobudowany na tyłach domu jednorodzinnego, jest więc kameralnie.


Powoli sobie go urządzam, przy czym pod “powoli” kryje się kilka miesięcy remontu, który miał trwać 2 tygodnie, a pod “urządzam” – kucie, rycie, szlifowanie, kombinowanie…
Zawsze powtarzam, że Remont to piąty Jeździec Apokalipsy, tylko oczywiście się spóźnił, dlatego nie załapał się na urzędową listę plag absolutnych. Gdyby tylko mistrz Pratchett był jeszcze wśród nas. Na pewno wziąłby ten temat na swój pisarski warsztat i naprawił błąd Ewangelisty (który w tamtych czasach nie mógł być świadomy istnienia tak potężnych sił chaosu).
Ale zanim Apokalipsa, ja muszę się urządzić. A idzie mi to na tyle dobrze, że Teść (który ratował mnie w kryzysowych momentach remontu, czyli często), w uznaniu moich zasług, przekazał mi na własność wkrętarkę z całym kompletem bitów. Dawno nie czułam się tak dumna. Jestem pewna, że jeśli wśród moich przodków są jacyś tacy okuci w blachę, pokiwali z uznaniem głowami, a przyłbice zaparowały im od łez wzruszenia.


Jednak zbroje zupełnie nie są przytulne, a moja pracownia ma być przytulna. Chcę, żeby można było czuć się w niej zupełnie swobodnie. I wręcz zapomnieć, że uczestniczy się w jakichś warsztatach, tylko po prostu rozsiąść się wygodnie, siorbnąć herbatę i dowiedzieć się co tam u babci, jak formować glinę bez użycia koła garncarskiego, gdzie teraz jest masło w promocji, jak wygląda proces wypału ceramiki, jaki serial warto obejrzeć, jak malować angobami, a potem wyjść z ciepełkiem w sercu i nowymi umiejętnościami.
A jeszcze zostaną różne ceramiczne dzieła na pamiątkę.
Powinnam chyba napisać jeszcze czemu akurat ceramika. Na przykład coś o pasji. Zdecydowanie jestem pełna pasji do elastycznych godzin pracy. Albo o magii tworzenia. Tak, stwierdzono obecność magii tworzenia. Choć odkąd jestem mamą, preferuję magię znikania, zwłaszcza bałaganu z podłogi.
A tak na serio, po prostu okazało się, że świetnie się z gliną dogadujemy, bo mamy wiele wspólnego. Glina lubi sobie leżeć nie niepokojona – ja też lubię. Glina lubi ciepełko – gdzie ciepło tam i ja. Glina nie lubi pośpiechu – idealnie. Glina wygląda jak niepozorna kupa błotka, ale wystarczy trochę wysiłku i malowania, żeby nabrała wyrazu – hmm…
Glina jest super, proste.


Czemu pracownia nazywa się dzikipatyk?
Nie ma to nic wspólnego z motywem przewodnim twórczości, romantycznym nawiązaniem do natury czy czymkolwiek co mogło przyjść Ci do głowy:)
W tej historii jest sawanna – która nie jest w Afryce, Francuz – który nie pochodzi z Francji i zwierzęta – których nie było.
Jeśli chcesz usłyszeć więcej, zapraszam na warsztaty;)